,,z perspektywy Nicoll”
-Nicoll to nie tak, że nie chciałem ci powiedzieć. Nie przerywaj mi- powiedział mulat kiedy chciałam coś powiedzieć .- Chciałem, ale bałem się, że nasze relacje się zmienią. Większość osób gdy się dowiedziała, że jestem członkiem One Direction zaczęła mnie lubić jako tego sławnego Zayna, a nie normalnego chłopaka. Bardzo mi zależało na tym, abyś ty też mnie polubiła jako normalnego człowieka, a nie wielką gwiazdę tym bardziej, że ja cię ...- zrobił pauzę – kocham. - dodał i pocałował mnie.
Przez chwilę stałam w lekkim szoku i nie wiedziałam co zrobić. Przecież ja czuje do niego chyba to samo, ale po tym co mi zrobił muszę się nad tym porządnie zastanowić, a na razie nie dam mu tej satysfakcji i pewności, że nasze uczucia są zgodne. Jedyne co mogę teraz zrobić to wybiec stąd i być jak najdalej od niego. I tak zrobiłam, ale wcześniej go spoliczkowałam. Wybiegłam z hali gdzie znajdował się koncert i jak najszybciej pobiegłam w kierunku mojego domu. Przyznam miałam spory kawałek do przebiegnięcia, ale po przeżyciach dzisiejszego dnia wydawało mi się jak bym biegła tylko jakieś 10 minut. Kiedy znalazłam się pod domem, zaczął padać deszcz i to nie mały. Jak widać Londyn też dziś nie ma dobrego humoru-pomyślałam i otworzyłam delikatnie drzwi wejściowe tak aby nikogo nie obudzić. Jednak gdybym przyszła tu z jakąś orkiestrą to i tak by mnie nie zauważyli, ponieważ nikt nie spał z wyjątkiem mojej siostry Blanki. Moja mama z tatą siedzieli w salonie i rozmawiali z jakąś kobietą, która miała znajomy głos do cioci Izy, która zawsze pomagała mi w trudnych chwilach.
-Ciocia, ale co ona tu robi? – spytałam siebie w myślach, ale po chwili przypomniało mi się, że miała do nas przyjechać na parę dni. Nie wiele myśląc pobiegłam szybko po schodach do swojego pokoju. To było dziwne, bo przez całą drogę powstrzymywałam łzy, które cisnęły mi się do oczu, a kiedy znalazłam się u siebie w domu wszystko mi przeszło. Dopiero po chwili z moich oczu wylewały się słone łzy. Nawet nie starałam się ich powstrzymać. Płacząc nawet nie zauważyłam jak drzwi do mojego pokoju się otworzyły, a po chwili zamknęły. Dopiero kiedy owa wchodząca postać podeszła do mnie i mnie przytuliła mówiąc, że wszystko będzie dobrze zorientowałam się, że już nie jestem sama.
-Nie ciociu nic nie będzie dobrze.- powiedziałam lekko unosząc ton głosu.
-Nicoll powiedz mi co się stało. – prosiła.
-On mnie oszukał, wszyscy mnie oszukali.- powiedziałam i zaczęłam jeszcze głośniej płakać przez co nie mogłam dokończyć swojej wypowiedzi.
Ciocia mnie mocniej przytuliła i czekała aż się uspokoję i będę mogła mówić dalej. Po pewnym czasie moje oczy już nie wypuszczały tak dużej ilości łez lecz zdecydowanie mniejszą. Wreszcie mogłam dokończyć rozmowę z ciocią. Iza słuchała mnie uważnie i nie przerywała mi w połowie zdania. Po prostu słuchała cierpliwie i kiedy z moich ust nie padło żadne słowo powiedziała:
-Wiem, że jest Ci ciężko, ale postaraj się ich zrozumieć, a w szczególności tego chłopaka. Może on naprawdę nie chciał źle? –chciała jeszcze coś dodać, ale jej przerwałam.
-Proszę Cię przestań go bronić, ich bronić. Traktowałam ich jak przyjaciół. A oni mnie zranili i oszukali. Przecież przyjaciel nigdy by się tak nie zachował.
Z ciocią Izą rozmawiałam jeszcze z jakieś dwie godziny i już nie tylko o tej przykrej sprawie, ale również o wielu innych rzeczach. Kiedy kobieta wyszła z mojego pokoju, ja poszłam do łazienki. Oczywiście otwierając do niej drzwi musiałam spojrzeć na plakat One Direction i wszystko powróciło. Wszystkie emocje i wspomnienia z dzisiejszego dnia. Nie chciałam dłużej patrzeć na jego uśmiechniętą twarz na plakacie więc zamknęłam się w łazience. Sięgając do szafki po mleczko do zmycia makijażu i wacików wyjęłam przez przypadek żyletki. Podniosłam małe pudełeczko i na samą myśl się uśmiechnęłam. Wyjęłam jedną srebrną żyletkę i przez chwilę się jej przyglądałam. W końcu zdecydowałam się na jeden odważny ruch. Tak pocięłam się, ale nie były to tylko zwykłe kreski wśród nich można było znaleźć serduszko, a w nim literkę ,,Z”. Na sam widok krwi spływającej po moim ręku uśmiechnęłam się. Przyglądałam się jeszcze przez chwilę raną, a później wzięłam szybki prysznic i położyłam się spać. Miałam nadzieję, że już nigdy nie będzie takiej sytuacji jak dziś. Nawet nie zauważyłam kiedy usnęłam.
______________________________________________________
Hej, wiem, że długo mnie nie było, ale sami rozumiecie są wakacje xD
Co do rozdziału to miał być wczoraj, ale jest taki smutny, a wczorajszy dzień był przecież wyjątkowy (23.07) i nie chciałam wam psuć humoru :D
Chciałam wam podziękować za te miłe komentarze pod ostatnim rozdziałem jesteście wspaniali <3
+Chciałam was zaprosić na mój drugi blog http://your-story-one-direction.blogspot.com/ i prosić was o komentarz na nim xD
++Nowy rozdział po zadowalającej liczbie komentarzy, myślę, że dacie radę dobić do 5 :)
Przepraszam za błędy, które są nieuniknione i życzę wam udanych i zabawnych WAKACJI :D
-Nicoll to nie tak, że nie chciałem ci powiedzieć. Nie przerywaj mi- powiedział mulat kiedy chciałam coś powiedzieć .- Chciałem, ale bałem się, że nasze relacje się zmienią. Większość osób gdy się dowiedziała, że jestem członkiem One Direction zaczęła mnie lubić jako tego sławnego Zayna, a nie normalnego chłopaka. Bardzo mi zależało na tym, abyś ty też mnie polubiła jako normalnego człowieka, a nie wielką gwiazdę tym bardziej, że ja cię ...- zrobił pauzę – kocham. - dodał i pocałował mnie.
Przez chwilę stałam w lekkim szoku i nie wiedziałam co zrobić. Przecież ja czuje do niego chyba to samo, ale po tym co mi zrobił muszę się nad tym porządnie zastanowić, a na razie nie dam mu tej satysfakcji i pewności, że nasze uczucia są zgodne. Jedyne co mogę teraz zrobić to wybiec stąd i być jak najdalej od niego. I tak zrobiłam, ale wcześniej go spoliczkowałam. Wybiegłam z hali gdzie znajdował się koncert i jak najszybciej pobiegłam w kierunku mojego domu. Przyznam miałam spory kawałek do przebiegnięcia, ale po przeżyciach dzisiejszego dnia wydawało mi się jak bym biegła tylko jakieś 10 minut. Kiedy znalazłam się pod domem, zaczął padać deszcz i to nie mały. Jak widać Londyn też dziś nie ma dobrego humoru-pomyślałam i otworzyłam delikatnie drzwi wejściowe tak aby nikogo nie obudzić. Jednak gdybym przyszła tu z jakąś orkiestrą to i tak by mnie nie zauważyli, ponieważ nikt nie spał z wyjątkiem mojej siostry Blanki. Moja mama z tatą siedzieli w salonie i rozmawiali z jakąś kobietą, która miała znajomy głos do cioci Izy, która zawsze pomagała mi w trudnych chwilach.
-Ciocia, ale co ona tu robi? – spytałam siebie w myślach, ale po chwili przypomniało mi się, że miała do nas przyjechać na parę dni. Nie wiele myśląc pobiegłam szybko po schodach do swojego pokoju. To było dziwne, bo przez całą drogę powstrzymywałam łzy, które cisnęły mi się do oczu, a kiedy znalazłam się u siebie w domu wszystko mi przeszło. Dopiero po chwili z moich oczu wylewały się słone łzy. Nawet nie starałam się ich powstrzymać. Płacząc nawet nie zauważyłam jak drzwi do mojego pokoju się otworzyły, a po chwili zamknęły. Dopiero kiedy owa wchodząca postać podeszła do mnie i mnie przytuliła mówiąc, że wszystko będzie dobrze zorientowałam się, że już nie jestem sama.
-Nie ciociu nic nie będzie dobrze.- powiedziałam lekko unosząc ton głosu.
-Nicoll powiedz mi co się stało. – prosiła.
-On mnie oszukał, wszyscy mnie oszukali.- powiedziałam i zaczęłam jeszcze głośniej płakać przez co nie mogłam dokończyć swojej wypowiedzi.
Ciocia mnie mocniej przytuliła i czekała aż się uspokoję i będę mogła mówić dalej. Po pewnym czasie moje oczy już nie wypuszczały tak dużej ilości łez lecz zdecydowanie mniejszą. Wreszcie mogłam dokończyć rozmowę z ciocią. Iza słuchała mnie uważnie i nie przerywała mi w połowie zdania. Po prostu słuchała cierpliwie i kiedy z moich ust nie padło żadne słowo powiedziała:
-Wiem, że jest Ci ciężko, ale postaraj się ich zrozumieć, a w szczególności tego chłopaka. Może on naprawdę nie chciał źle? –chciała jeszcze coś dodać, ale jej przerwałam.
-Proszę Cię przestań go bronić, ich bronić. Traktowałam ich jak przyjaciół. A oni mnie zranili i oszukali. Przecież przyjaciel nigdy by się tak nie zachował.
Z ciocią Izą rozmawiałam jeszcze z jakieś dwie godziny i już nie tylko o tej przykrej sprawie, ale również o wielu innych rzeczach. Kiedy kobieta wyszła z mojego pokoju, ja poszłam do łazienki. Oczywiście otwierając do niej drzwi musiałam spojrzeć na plakat One Direction i wszystko powróciło. Wszystkie emocje i wspomnienia z dzisiejszego dnia. Nie chciałam dłużej patrzeć na jego uśmiechniętą twarz na plakacie więc zamknęłam się w łazience. Sięgając do szafki po mleczko do zmycia makijażu i wacików wyjęłam przez przypadek żyletki. Podniosłam małe pudełeczko i na samą myśl się uśmiechnęłam. Wyjęłam jedną srebrną żyletkę i przez chwilę się jej przyglądałam. W końcu zdecydowałam się na jeden odważny ruch. Tak pocięłam się, ale nie były to tylko zwykłe kreski wśród nich można było znaleźć serduszko, a w nim literkę ,,Z”. Na sam widok krwi spływającej po moim ręku uśmiechnęłam się. Przyglądałam się jeszcze przez chwilę raną, a później wzięłam szybki prysznic i położyłam się spać. Miałam nadzieję, że już nigdy nie będzie takiej sytuacji jak dziś. Nawet nie zauważyłam kiedy usnęłam.
______________________________________________________
Hej, wiem, że długo mnie nie było, ale sami rozumiecie są wakacje xD
Co do rozdziału to miał być wczoraj, ale jest taki smutny, a wczorajszy dzień był przecież wyjątkowy (23.07) i nie chciałam wam psuć humoru :D
Chciałam wam podziękować za te miłe komentarze pod ostatnim rozdziałem jesteście wspaniali <3
+Chciałam was zaprosić na mój drugi blog http://your-story-one-direction.blogspot.com/ i prosić was o komentarz na nim xD
++Nowy rozdział po zadowalającej liczbie komentarzy, myślę, że dacie radę dobić do 5 :)
Przepraszam za błędy, które są nieuniknione i życzę wam udanych i zabawnych WAKACJI :D