,, z perspektywy Louis’a”
-Kim ona dla ciebie jest? – usłyszałem nagle głos Diany.
-Ale kto? – spytałem lekko zszokowany tak nagłą zmianą tematu.
-Nie udawaj głupiego. – uśmiechnęła się – dobrze wiesz, że chodzi o Stelle.
Kim dla mnie jest Stella? No właśnie kim ona jest? Co dla mnie znaczy? – wystarczyło jedno pytanie Diany, a przez moją głowę przeszło miliony myśli. Przecież nie powiem jej, że Stella jest dla mnie kimś więcej niż przyjaciółką. Jest moim natchnieniem, motywacją do dalszego działania.
-Ona jest moją …-z wielkim trudem wypowiedziałem ostatnie słowo –przyjaciółką.- wysiliłem się na lekki uśmiech.
Diana chyba zrozumiała, że nie chce dalej drążyć tego tematu. Posłała mi tylko pytające spojrzenie gdy do naszych uszu dobiegły wrzaski.
-Chodź pewnie reszta już wróciła. – powiedziałem podając dziewczynie ręką, którą ona bez wahania złapała i podniosła się z łóżka.
,,z perspektywy Stell’i”
Chodziłam nerwowo po pokoju wciąż powtarzając imię nowej znajomej Louis’a. Chciałam, żeby to był tylko zły sen. Sen z którego zaraz się obudzę i wszystko będzie tak jak dawniej. Nie będzie Diany i wszystko będzie ok. Chcąc obudzić się z tego chorego snu uszczypnęłam się w rękę. Jeden raz, drugi…
-Cholera to nie sen! – krzyknęłam na cały głos.
Nie obchodziło mnie nic, nawet to, że któryś z domowników mnie usłyszy i z przerażeniem wbiegnie bez pukania do mnie do pokoju pytając co się stało. Pod wpływem emocji wzięłam pierwszą lepszą rzecz do ręki i rzuciłam o ścianę. Pech chciał, że było to moje wspólne zdjęcie z Lou. Ramka rozbiła się na tysiące małych kawałeczków, a ja bezradnie opadłam na podłogę. Po moim policzku popłynęła pojedyncza łza. Szybko ją starłam i postanowiłam wziąć się w garść. Niby Louis nie powiedział ..Stella poznaj moją dziewczynę”, ale to było oczywiste, że prędzej czy później to się wydarzy. Przecież on nie przyprowadzał do domu zwykłych koleżanek. Chciałam pokazać Louis’owi co traci, a przede wszystkim chciała udowodnić samej sobie, że jestem lepsza od Diany. Wstałam z podłogi i pierwsze co zrobiłam to poszłam do łazienki. Kolejny już raz w ciągu tego samego dnia poprawiłam makijaż i włosy. Następnie wyjęłam z szafy mój ulubiony zestaw. Gotowa zeszłam na dół. Tak jak myślałam w salonie siedzieli wszyscy, łącznie z Dianą i Louis’em.
-Hej – powiedziałam na co wszyscy spojrzeli się na mnie i uśmiechnęli przyjaźnie. Usiadłam na jedynym wolnym miejscu obok Nicoll. Naprzeciwko mnie siedział nie kto inny jak Lou i jego ,,przyjaciółka”.
-To co robimy? – spytał Liam.
-Może obejrzymy ten nowy film? – Zayn.
-Jak chcecie to oglądajcie. Ja odpadam. – powiedział Hazza.
Poczułam na sobie jego wzrok. Odwróciłam głowę w stronę chłopaka, który uśmiechnął się do mnie przyjaźnie. Odwzajemniłam ten drobny gest. Chłopak powiększył swój uśmiech, pokazując dołeczki w policzkach. Poczułam jak moja twarz pokrywa się rumieńcem. Szybko odwróciłam się w drugą stronę, napotykając tym razem spojrzenie Louis’a. Z mojej twarzy od razu zniknął uśmiech.
-Harry to jak nie chcesz oglądać filmu to może upieczesz te pyszne ciasteczka? – spytał Niall z błagalnym spojrzeniem. Dobrze wiedział, że to działało na Hazze.
Loczek pokiwał znacząco głową i wstał z kanapy.
-Czekaj pomogę ci. – powiedziałam i udałam się za Harry’m w stronę kuchni.
Chłopak wyjął wszystkie potrzebne produkty do zrobienia ciasteczek.
-To co ja mam zrobić?- spytałam po raz kolejny widząc, że chłopak wykonał wszystkie czynności. Teraz już wkładał blaszkę z ciastkami do piekarnika.
-Ty będziesz je dekorowała. – powiedział i usiadł naprzeciwko mnie.
-Ja? Ja mam dekorować? – spytałam.
-Co w tym takiego dziwnego?
-Dobrze wiesz, że tego nie lubię.
-Oj nie marudź, pomogę ci. – znów na jego policzkach pokazały się dołeczki. Dołeczki, które nie jedną dziewczynę przyprawiały o zawał serca.
W czasie czekania na ciasteczka rozmawiałam z Harry’m na różne błahe tematy. W pewnym momencie chłopak wstał i podszedł do mnie. Kiedy był dość blisko również wstałam. Byłam ciekawa co chce zrobić mój przyjaciel, ale również się bałam. On ngdy się tak nie zachowywał. Złapał mnie za dłonie i delikatnie je dotykał. Po moim ciele przeszły przyjemne dreszcze.
-Stella ja wiem, że nie powinienem… - powiedział ze spuszczoną głową.
-Czego nie powinieneś?
-Nie ważne, zresztą o nie ma sensu. – puścił moje dłonie i odszedł parę kroków dalej.
-Harry wszystko ma jakiś sens. – powiedziałam i podeszłam do niego. Tym razem to ja złapałam go za dłonie.
-Stella, ale ja naprawdę nie chce cię stracić. – nie wiedziałam co miały znaczyć jego słowa.
-Nie stracisz. Obiecuję, ale powiedz mi o co chodzi.
-Wiem, że jesteśmy przyjaciółmi i to co chce ci powiedzieć nie powinno się wydarzyć. Od dłuższego czasu starałem się to ukryć, ale dłużej już tak nie mogę. Nie potrafię tak dłużej…- w czasie gdy Harry mówił słyszałam czyjeś kroki. Ktoś był już blisko kuchni. Byłam pewna, że to Louis. – Stella ja się zakochałem i to w tob…- nie pozwoliłam mu skończyć. Zamknęłam jego usta pocałunkiem. Harry od razu odwzajemnił pocałunek. Po chwili oderwaliśmy się od siebie i oparliśmy się czołami uśmiechając się do siebie jak dwójka zakochanych ludzi.
-Niall się pyta za ile będą ciastka? – spojrzeliśmy w stronę drzwi.
Nie myliłam się stał tam Louis.
,, z perspektywy Louis’a”
Poszedłem do kuchni, ale nie spodziewałem się tego co tam zobaczyłem. Poczułem ukucie w sercu. Żałowałem tego, że wgl tam wszedłem. Wolałem nie widzieć jak mój przyjaciel całuje się z dziewczyną w której byłem zakochany.
_____________________________________________________
No to jest! Wreszcie coś udało mi się napisać. Przyznam Wam się szczerze, że myślałam, że wyjdzie mi to lepiej. Nie jestem zadowolona z tego rozdziału, ale postaram się, żeby następny był dużo lepszy.
Następny po 14-15 komentarzach. Mam nadzieję, że dacie radę. Jesteście cudowni. Kocham Was <3
P.S przepraszam za błędy J
-Kim ona dla ciebie jest? – usłyszałem nagle głos Diany.
-Ale kto? – spytałem lekko zszokowany tak nagłą zmianą tematu.
-Nie udawaj głupiego. – uśmiechnęła się – dobrze wiesz, że chodzi o Stelle.
Kim dla mnie jest Stella? No właśnie kim ona jest? Co dla mnie znaczy? – wystarczyło jedno pytanie Diany, a przez moją głowę przeszło miliony myśli. Przecież nie powiem jej, że Stella jest dla mnie kimś więcej niż przyjaciółką. Jest moim natchnieniem, motywacją do dalszego działania.
-Ona jest moją …-z wielkim trudem wypowiedziałem ostatnie słowo –przyjaciółką.- wysiliłem się na lekki uśmiech.
Diana chyba zrozumiała, że nie chce dalej drążyć tego tematu. Posłała mi tylko pytające spojrzenie gdy do naszych uszu dobiegły wrzaski.
-Chodź pewnie reszta już wróciła. – powiedziałem podając dziewczynie ręką, którą ona bez wahania złapała i podniosła się z łóżka.
,,z perspektywy Stell’i”
Chodziłam nerwowo po pokoju wciąż powtarzając imię nowej znajomej Louis’a. Chciałam, żeby to był tylko zły sen. Sen z którego zaraz się obudzę i wszystko będzie tak jak dawniej. Nie będzie Diany i wszystko będzie ok. Chcąc obudzić się z tego chorego snu uszczypnęłam się w rękę. Jeden raz, drugi…
-Cholera to nie sen! – krzyknęłam na cały głos.
Nie obchodziło mnie nic, nawet to, że któryś z domowników mnie usłyszy i z przerażeniem wbiegnie bez pukania do mnie do pokoju pytając co się stało. Pod wpływem emocji wzięłam pierwszą lepszą rzecz do ręki i rzuciłam o ścianę. Pech chciał, że było to moje wspólne zdjęcie z Lou. Ramka rozbiła się na tysiące małych kawałeczków, a ja bezradnie opadłam na podłogę. Po moim policzku popłynęła pojedyncza łza. Szybko ją starłam i postanowiłam wziąć się w garść. Niby Louis nie powiedział ..Stella poznaj moją dziewczynę”, ale to było oczywiste, że prędzej czy później to się wydarzy. Przecież on nie przyprowadzał do domu zwykłych koleżanek. Chciałam pokazać Louis’owi co traci, a przede wszystkim chciała udowodnić samej sobie, że jestem lepsza od Diany. Wstałam z podłogi i pierwsze co zrobiłam to poszłam do łazienki. Kolejny już raz w ciągu tego samego dnia poprawiłam makijaż i włosy. Następnie wyjęłam z szafy mój ulubiony zestaw. Gotowa zeszłam na dół. Tak jak myślałam w salonie siedzieli wszyscy, łącznie z Dianą i Louis’em.
-Hej – powiedziałam na co wszyscy spojrzeli się na mnie i uśmiechnęli przyjaźnie. Usiadłam na jedynym wolnym miejscu obok Nicoll. Naprzeciwko mnie siedział nie kto inny jak Lou i jego ,,przyjaciółka”.
-To co robimy? – spytał Liam.
-Może obejrzymy ten nowy film? – Zayn.
-Jak chcecie to oglądajcie. Ja odpadam. – powiedział Hazza.
Poczułam na sobie jego wzrok. Odwróciłam głowę w stronę chłopaka, który uśmiechnął się do mnie przyjaźnie. Odwzajemniłam ten drobny gest. Chłopak powiększył swój uśmiech, pokazując dołeczki w policzkach. Poczułam jak moja twarz pokrywa się rumieńcem. Szybko odwróciłam się w drugą stronę, napotykając tym razem spojrzenie Louis’a. Z mojej twarzy od razu zniknął uśmiech.
-Harry to jak nie chcesz oglądać filmu to może upieczesz te pyszne ciasteczka? – spytał Niall z błagalnym spojrzeniem. Dobrze wiedział, że to działało na Hazze.
Loczek pokiwał znacząco głową i wstał z kanapy.
-Czekaj pomogę ci. – powiedziałam i udałam się za Harry’m w stronę kuchni.
Chłopak wyjął wszystkie potrzebne produkty do zrobienia ciasteczek.
-To co ja mam zrobić?- spytałam po raz kolejny widząc, że chłopak wykonał wszystkie czynności. Teraz już wkładał blaszkę z ciastkami do piekarnika.
-Ty będziesz je dekorowała. – powiedział i usiadł naprzeciwko mnie.
-Ja? Ja mam dekorować? – spytałam.
-Co w tym takiego dziwnego?
-Dobrze wiesz, że tego nie lubię.
-Oj nie marudź, pomogę ci. – znów na jego policzkach pokazały się dołeczki. Dołeczki, które nie jedną dziewczynę przyprawiały o zawał serca.
W czasie czekania na ciasteczka rozmawiałam z Harry’m na różne błahe tematy. W pewnym momencie chłopak wstał i podszedł do mnie. Kiedy był dość blisko również wstałam. Byłam ciekawa co chce zrobić mój przyjaciel, ale również się bałam. On ngdy się tak nie zachowywał. Złapał mnie za dłonie i delikatnie je dotykał. Po moim ciele przeszły przyjemne dreszcze.
-Stella ja wiem, że nie powinienem… - powiedział ze spuszczoną głową.
-Czego nie powinieneś?
-Nie ważne, zresztą o nie ma sensu. – puścił moje dłonie i odszedł parę kroków dalej.
-Harry wszystko ma jakiś sens. – powiedziałam i podeszłam do niego. Tym razem to ja złapałam go za dłonie.
-Stella, ale ja naprawdę nie chce cię stracić. – nie wiedziałam co miały znaczyć jego słowa.
-Nie stracisz. Obiecuję, ale powiedz mi o co chodzi.
-Wiem, że jesteśmy przyjaciółmi i to co chce ci powiedzieć nie powinno się wydarzyć. Od dłuższego czasu starałem się to ukryć, ale dłużej już tak nie mogę. Nie potrafię tak dłużej…- w czasie gdy Harry mówił słyszałam czyjeś kroki. Ktoś był już blisko kuchni. Byłam pewna, że to Louis. – Stella ja się zakochałem i to w tob…- nie pozwoliłam mu skończyć. Zamknęłam jego usta pocałunkiem. Harry od razu odwzajemnił pocałunek. Po chwili oderwaliśmy się od siebie i oparliśmy się czołami uśmiechając się do siebie jak dwójka zakochanych ludzi.
-Niall się pyta za ile będą ciastka? – spojrzeliśmy w stronę drzwi.
Nie myliłam się stał tam Louis.
,, z perspektywy Louis’a”
Poszedłem do kuchni, ale nie spodziewałem się tego co tam zobaczyłem. Poczułem ukucie w sercu. Żałowałem tego, że wgl tam wszedłem. Wolałem nie widzieć jak mój przyjaciel całuje się z dziewczyną w której byłem zakochany.
_____________________________________________________
No to jest! Wreszcie coś udało mi się napisać. Przyznam Wam się szczerze, że myślałam, że wyjdzie mi to lepiej. Nie jestem zadowolona z tego rozdziału, ale postaram się, żeby następny był dużo lepszy.
Następny po 14-15 komentarzach. Mam nadzieję, że dacie radę. Jesteście cudowni. Kocham Was <3