,, z perspektywy Louis'a"
-... Dłużej tak nie mogę.- powiedziałem i po chwili rozłączyłem się.
Kiedy wkładałem telefon do kieszeni moich spodni usłyszałem cichy głos. W pierwszej chwili przestraszyłem się, że może należeć do Stelli. Niechętnie i z lekką obawą odwróciłem się w stronę słyszanego głosu. Na szczęście była to Nicoll, która stała tylko w spodniach dresowych i kolorowej koszulce.
-Nicoll co ty tu robisz? Idź do domu, bo jeszcze zmarzniesz. - powiedziałem jednocześnie starając się wymusić uśmiech, żeby przyjaciółka nie zauważyła, że coś jest nie tak. Co prawda jest noc i małe prawdopodobieństwo, że zauważy mój blady uśmiech, ale w końcu jest dziewczyną, a one zauważą nawet najmniejszy szczegół.
-Pójdę jeżeli ty pójdziesz ze mną.
-Ja jeszcze chwilę zostanę, ale ty lepiej idź, bo zmarzniesz, a Zayn mi tego nie daruje.- powiedziałem i usiadłem na schodkach przed domem.
-Zostaję z tobą. - uśmiechnęła się w moją stronę i przysiadła się do mnie.
-Uparta jesteś.- zaśmiałem się i objąłem dziewczynę ramieniem tak po przyjacielsku aby nie zmarzła.
Chwilę siedzieliśmy w ciszy, która mi bardzo odpowiadała.
-Louis...- usłyszałem cichy, niepewny głos dziewczyny przerywający panującą ciszę.
-Tak? - spojrzałem w jej stronę. Nicoll patrzyła się prosto w moje oczy.
-Mogę się ciebie o coś spytać?
-Oczywiście. Śmiało pytaj o co chcesz. - wiedziałem, że nie jest pewna czy może zadać mi jakiekolwiek pytanie. Dlatego aby dodać jej otuchy posłałem jej jeden z moich uśmiechów.
-Z kim rozmawiałeś?- dalej patrzyła mi się prosto w oczy. Nie mogłem jej okłamać, ale jednocześnie nie miałem jej ochoty mówić prawdy przynajmniej nie teraz.
-To nie było nic ważnego. Możemy teraz o tym nie rozmawiać?- spytałem. Dziewczyna musiała zrozumieć, że nie mam ochoty na rozmowę i tylko przytaknęła głową- chodźmy do środka, robi się zimno, a Zayn mnie zabije jeśli ty będziesz chora z mojego powodu.- wstałem z miejsca i stanąłem przed przyjaciółką wyciągając rękę w jej stronę, którą ona złapała jednocześnie wstając z miejsca.
,,z perspektywy Nicoll"
Kiedy znaleźliśmy się wewnątrz domku każdy poszedł w swoją stronę. Starałam położyć się na łóżku tak aby nie obudzić Zayna. Jednak na marne, bo gdy tylko udało mi się przykryć kołdrą Zayn objął mnie ramieniem.
-Gdzie byłaś? - spytał zaspanym głosem.
-Na zewnątrz. - chłopak gwałtownie się podniósł do pozycji pół siedzącej podpierając się łokciami.
-Jak to na zewnątrz? Byłaś sama? Nic ci się nie stało? - zaczął zadawać masę pytań z przerażeniem w głosie.
-Spokojnie nic mi nie jest byłam z Louisem. Rozmawialiśmy i wiesz martwię się o niego. Ostatnio zachowuje się dość dziwnie. Może powinniśmy z nim porozmawiać?
-Całe szczęście, że nic ci nie jest, a Louisem się nie przejmuj przejdzie mu kiedyś. Jest późno idźmy spać. - powiedział ponownie kładąc się i obejmując mnie ramieniem.
-Kiedyś..- powtórzyłam niemal szeptem udając się do krainy Morfeusza.
__________________________________
Tak jak obiecałam jest nowy rozdział po dziesięciu komentarzach. :)
Mam nadzieję, że się Wam podoba i tak jak zawsze przepraszam za błędy :)
10+ komentarzy = nowy rozdział
http://keelafab.blogspot.co.uk/