sobota, 30 marca 2013

Rozdział 25


Wesołych Świąt 
,, z perspektywy Nicoll”

Ostatni raz przemyłam twarz wodą. W rezultacie uzyskałam rozmazany ,,makijaż”. Zrezygnowana wyszłam z łazienki i udałam się do stolika przy którym siedział już Zayn.
-Nic nie mów! – powiedziałam, kiedy chłopak otworzył usta. – Gdzie Stell’a?
Zero odpowiedzi.
-Ej Zayn słuchasz mnie? – spytałam. Znowu to samo …cisza. Walnęłam go lekko w ramie. – Ziemia do Zayn’a!- machnęłam mu ręką przed oczami. Zrezygnowana oparłam się łokciami o stół.
-Nie denerwuj się. Przecież kazałaś mi nic nie mówić. – powiedział uśmiechając się przy tym.
Widząc jego uśmiech z mojej twarzy od razu zszedł grymas.
-Miałeś nic nie mówić na temat mojego wyglądu, ale odpowiedzieć na pytanie gdzie jest Stella to mógłbyś.
-Zaraz przyjdzie. Dzwonił do niej Harry i wyszła porozmawiać.
W tym momencie do stolika podeszła siostra Malika.
-O Nicoll widzę, że nie…- Zayn posłał jej spojrzenie, które miało oznaczać „nie poruszaj tematu jej wyglądu dla własnego bezpieczeństwa” dziewczyna pokiwała tylko głową na znak, że wie o co chodzi- że nie zjadłaś jeszcze. – uśmiechnęła się przyjaźnie i usiadła na krzesełku obok mnie.
Posiedzieliśmy jeszcze chwilę po czym ruszyliśmy dalej w podróż. Droga do domu rodzinnego Zayna i Stelli nie zajęła nam dużo czasu. Już po godzinie jazdy byliśmy na miejscu.
-Zayn jak ja się tak pokażę twoim rodzicom?! Przecież oni uznają mnie za jakąś wariatkę. – zaczęłam mówić, gdy Zayn wyciągał nasze bagaże z samochodu.
-Jest dobrze. – powiedziała Stella biorąc swoją torbę i oparła się o samochód.
-Nie przejmuj się, wszystko będzie dobrze. – nagle obok mnie stał Zayn, obejmując mnie ręką w pasie i lekko do siebie przyciągając. Powoli zbliżał swoje usta do moich gdy usłyszeliśmy czyjś głos.
-Oj dzieci, dzieci zostawcie trochę tych czułości na później. – obydwoje odwróciliśmy się w stronę owej osoby. Była to mama Zayna i Stelli- Jak wy się zmieniliście. – powiedziała i zaczęła przytulać swoje dzieci.- a to pewnie jest Nicoll- uśmiechnęła się przyjaźnie do mnie i tak samo jak Zayna i Stelle zaczęła mnie do siebie przytulać.
 Zdziwiłam się trochę jej zachowaniem, ale w pozytywnym znaczeniu. Myślałam, że powie mi coś w stylu ,, Cześć miło Cię poznać” i tyle. Odwzajemniłam jej uścisk.
-Zayn dużo mi o tobie opowiadał. – powiedziała mi na ucho po czym odsunęła się ode mnie i ponownie posłała mi przyjazny uśmiech. – A teraz chodźcie do środka. Goście już czekają.
-Goście?!- spytałam szeptem Zayna, ale usłyszała to też jego mama.
-Oj kochanie nie przejmuj się na pewno Cię polubią. – powiedziała Trisha.
-Ale to nie chodzi o to. Niech pani zobaczy jak ja wyglądam. Co moja siostra mi namalowała na twarzy.
-Oj nie przejmuj się. Słodko tak wyglądasz. – ponownie się uśmiechnęła co ja odwzajemniłam
-A nie mówiłem? – tym razem odezwał się Zayn obejmując mnie.
-Oj ty to się lepiej zamknij.- powiedziałam i wtuliłam się w niego mocniej.
Spotkanie z pozostałą częścią rodziny minęło przyjemnie. Kiedy wszyscy już się rozeszli w domu zostałam tylko ja, Stell’a i Zayn, ponieważ rodzice rodzeństwa poszli odwiedzić sąsiadów.
-To co teraz robimy?- spytał Zayn rzucając się na kanapę i włączając telewizje.
-Ja i Nicoll idziemy się przejść. –powiedziała Stella.
-To ja idę z wami.- momentalnie Zayn podniósł się z kanapy.
-Co to to nie. Ty zostajesz w domu. Nie wiem jak chcesz to zaproś znajomych. Zajmij się sobą!- powiedziała Stella i pociągnęła mnie za rękę w stronę drzwi.
Chodziłyśmy po całej okolicy. Stella pokazywała mi wiele ciekawych miejsc np.: gdzie chodził Zayn gdy był zły itp. Wracałyśmy już do domu, kiedy Stella otrzymała sms-a.
-Nicoll nie obrazisz się jak cię zostawię i pójdę spotkać się z dawnymi znajomymi?
-No pewnie, że nie.
-Trafisz sama do domu?
-Raczej tak, ale nie przejmuj się dam sobie radę, a teraz leć.
-Dzięki to do zobaczenia w domu. – powiedziała i już po chwili zniknęła za zakrętem, a ja zaczęłam iść w stronę domu. Nie powiem trochę czasu mi zajęło odnalezienie odpowiedniej drogi, ale w końcu się udało. Zatrzymałam się za zakrętem, ponieważ usłyszałam rozmowę dwójki osób.
- Margaret to nie jest moje dziecko!- mówiła jedna z nich podniesionym głosem.
-Jeszcze się przekonamy Zayn. – dodała druga również podniesionym głosem tym razem był to damski głos.
Słysząc imię chłopaka moje ciało lekko zadrżało. Nagle ich rozmowa ucichła, a obok mnie przeszła nie wysoka, szczupła blondynka.
_________________________________________
I jak Wam się podoba nowy rozdział? Przepraszam, że tyle musieliście czekać, ale opuściła mnie wena. W czwartek będę na koncercie 1D <3 chcecie, żebym na bloga wstawiła zdjęcia z koncertu?
Tu macie zdjęcie Margaret (Meg):

P.S przepraszam za błędy :*

piątek, 1 marca 2013

Rozdział 24


,,z perspektywy Louis’a”

-A jest ok.? – spytałem przyciszonym głosem. 
-Nie wiem, ale zawsze można spróbować zrobić tak, żeby było wszystko dobrze. –powiedziała z uśmiechem – a teraz chodź!
Chwilę stałem w zamyśleniu. Jak ona to sobie wyobraża? Przecież ja dłużej tak nie wytrzymam. Nie potrafię udawać, że mi na niej nie zależy, a tym bardziej nie chcę konkurować z najlepszym kumplem o dziewczynę. Cała ta sytuacja jest jakaś dziwna. Powinienem znaleźć sobie dziewczynę, którą nie będzie Stella.
-Louis idziesz? – z zamyśleń wyrwał mnie głos przyjaciółki.
Posłałem jej uśmiech i podszedłem do niej.

,, z perspektywy Nicoll”

To już jutro mam poznać rodziców Zayn’a. Bardzo się denerwuję. A co jak mnie nie zaakceptują? Moje rozmyślenia przerwał dźwięk telefonu oznajmiający nową wiadomość. Podeszłam do biurka i wzięłam do ręki komórkę. Nadawcą sms-a był Zayn.

,,Mam nadzieję, że jeszcze się nie spakowałaś. Nastąpiła mała zmiana planów i jedziemy do moich rodziców tylko na dwa dni, a później jedziemy razem z chłopakami w góry. Mam nadzieję, że się nie gniewasz. xx”
,,Dobrze wiesz, że nie lubię zmieniać planów, ale ok. x” 

 Napisałam sms-a do Zayn’a poczym odłożyłam telefon na szafkę nocną i wróciłam do pakowania trochę cieplejszych ubrań nadających się na wyjazd w góry. Z jednej strony cieszyłam się, że nastąpiła zmiana planów. I nie chodzi tu o to, że nie lubię rodziców Zayn’a, bo przecież nawet ich nie znam i nie mogę stwierdzić czy ich lubię czy nie. Po prostu przez dwa dni jest mało prawdopodobne, że im podpadnę, ale z drugiej strony nie lubię jak ktoś nagle zmienia plany. Przecież do każdego wyjazdu trzeba się przygotować, a tym bardziej jeżeli jedzie się w góry. Nie minęły dwie minuty, a mój telefon znów poinformował mnie o nowej wiadomości.

,,Wiem, wiem, ale zapomniałem Ci powiedzieć o tym wcześniej i dziś mi się przypomniało. Przyjadę po cb o 10. Kocham Cię xx ”

 ,,Tylko się nie spóźnij! Ja cb też xx” 

 Odpisałam na sms-a i wsadziłam do walizki mój ulubiony sweter. Po czym ją zamknęłam i spokojnie mogłam iść wziąć relaksującą kąpiel oraz położyć się spać.

*** następnego dnia ***

 Obudził mnie śmiech Blanki, która siedziała na moim łóżku trzymając w ręku czarny marker.
-Hej! – przywitałam się z siostrą i odebrałam dzwoniący telefon.
-Przepraszam za spóźnienie. Wszystko wytłumaczę Ci jak się spotkamy. Za 5 minut będę u ciebie. – powiedział Zayn i rozłączył się zanim zdążyłam coś powiedzieć.
-Jakie spóźnienie? – powiedziałam na głos i spojrzałam na zegarek, który wisiał na ścianie – Co już 10:30?! Mam tylko pięć minut! – krzyknęłam i szybko wyszłam z łóżka.
Zdążyłam wyjąć i założyć na siebie ubranie  i usłyszałam dźwięk dzwonka do drzwi, a następnie wołanie mamy.
-Nicoll Zayn już jest.
-Ok już idę! – odkrzyknęłam i pociągnęłam za sobą średnich rozmiarów walizkę, która ważyła dość sporo. Zniosłam ją po schodach, przywitałam się z Zayn’em i założyłam zimową kurtkę i buty.
-Zjedz coś chociaż! – krzyknęła z kuchni mama.
-Zjem coś po drodze. Pa. – powiedziałam i nie czekając na odpowiedź wyszłam z domu. Wsiadłam do samochodu i przywitałam się z przyjaciółką, która na mój widok zaczęła się śmiać.
-Co?- spytałam lekko zdezorientowana jej zachowaniem.
-Nic, nic.
Chwilę czekałyśmy na Zayn’a, który męczył się z bagażem.
-Słodko wyglądasz, z tymi kocimi wąsami. – powiedział ruszając z podjazdu.
-Jakimi wąsami?
-Tymi co masz na twarzy. – powiedziała Stell’a podając mi małe lusterko.
-Cholera! Blanka! – krzyknęłam zezłoszczona – i jak ja się pokażę teraz waszym rodzicom?
-Spokojnie pojedziemy na najbliższą stację i zmyjesz to w łazience, ale muszę przyznać, że do twarzy ci z tymi wąsami. – odpowiedział mi Zayn, całują mnie w policzek.
-Nie żartuj sobie nawet. I patrz na drogę! Daleko ta stacja?
-Jakieś 10- 15 minut.
-10- 15 minut? Cholera!
-Uspokój się przecież nic się nie stało. – próbował uspokoić mnie Zayn.
-Nic się nie stało? Tylko, że to nie ty miałeś zrobić dobre wrażenie na waszych rodzicach, a te wąsy mi w tym nie pomogą!- mówiłam zdenerwowana i z bezradności opadłam na siedzenie w samochodzie.
Droga na stację minęła nam w ciszy. Zresztą nie dziwię się. Obydwoje doskonale wiedzą, że jak jestem zła to lepiej nic do mnie nie mówić.
-Jesteśmy. Ty idź zmyć ten makijaż, a my idziemy zamówić coś do jedzenia. – powiedział Zayn i chciał mnie pocałować, ale odsunęłam się i szybko pobiegłam do najbliższej łazienki.
Dobre 10 minut męczyłam się, żeby zmyć dzieło Blanki, ale bez rezultatów.
-Cholera wodoodporny! – krzyknęłam dość głośno.
___________________________________________________
Taki sobie wyszedł, ale obiecuje, że następny będzie lepszy i będzie się więcej działo. Dziękuję za komentarze <3
Przepraszam za błędy, które są nieuniknione xd
Do następnego <3