sobota, 21 kwietnia 2012

Prolog


Właśnie rozpoczęły się wakacje, a ja zamiast się cieszyć z tego powodu siedzę na parapecie z papierosem w ręku i wpatruję się w ludzi za oknem, którzy ciągle się gdzieś śpieszą.  Wzięłam podpaliłam papierosa i zaciągnęłam się nim, a że to był mój pierwszy raz zaczęłam się krztusić. Już chciałam go zgasić i wyrzucić, ale przypomniało mi się dla czego chce zacząć palić. Ponownie  się zaciągnęłam  tym razem się nie zakrztusiłam. Nawet nie zauważyłam jak zaczął padać deszcz i  krople uderzają w szybę. Wstałam z parapetu po laptopa po czym wróciłam na swoje wcześniejsze miejsce. Weszłam na facebooka i zobaczyłam nowe zdjęcia Sophie- mojej „byłej’’ najlepszej przyjaciółki. Fotografie były z czasów dzieciństwa, kiedy to każdą chwile, wakacje spędzałyśmy razem. Na wspomnienie o tych miłych chwilach  w oku zakręciła mi się łza, której nie pozwoliłam wypłynąć.
- Nie Nicole, musisz być silna. – skarciłam sama siebie w myślach.
Po czym wylosowałam się z fb i zalogowałam się na twittera. Miałam jedną nowych prośbę o dodanie do znajomych. Od nie jakiego Louisa. Nie interesowało mnie czy go znam czy nie, więc zaakceptowałam zaproszenie. Popisałam  trochę z fankami mojego ulubionego zespołu, gdy dostałam nową prywatną wiadomość. Nadawcą wiadomości był ten cały Louis. Odpisałam mu i tak zaczęliśmy sobie odpisywać. Po niecałej godzinie wiedziałam o nim tylko tyle, że ma zespół wraz ze swoimi przyjaciółmi. Nie wiem czemu, ale mu zaufałam wiedząc o nim tylko parę małych nie istotnych rzeczy i opowiedziałam mu całą  historię, mojego życia. Już miałam kończyć rozmowę z moim nowym kolegą, bo usłyszałam dźwięk otwierających się drzwi i wołanie mojego taty, żebym zeszła na dół. Schodząc na dół słyszałam jak moja mama tłumaczy coś mojej trzy letniej siostrze, pewnie znowu coś nabroiła.
-Jestem, o co chodzi? – spytałam mojego ojca, który wyciągał coś z lodówki.
-Jutro o 7 rano mamy samolot do Londynu, idź się spakować, a później możesz się pożegnać z Sophie. –mówił nadal trzymając głowę w lodówce.
Ja nic mu nie odpowiedziałam tylko zaczęłam się bezczelnie śmiać.
-Co cię tak rozbawiło?
- A co tak nagle zaczęło cię interesować co mnie rozbawiło?-  spytałam z sarkazmem.
-Nie rozumiem o co ci chodzi? –jak zwykle zapytał się tata.
-Jak to o co? Może o to, że przez ciebie nie mam po co żegnać się z Sophie. Bo przecież ciebie obchodzi tylko to ile będziesz zarabiał i jakim samochodem będziesz jeździł. I wcale nie liczysz się z moim zdaniem. Może ja nie chcę jechać do tego całego Londynu? Ale przecież moje zdanie się nie liczy. – powiedziałam, a raczej wykrzyczałam mu prosto w twarz i pobiegłam do siebie do pokoju zatrzaskując drzwi.
Od razu rzuciłam się na swoje łóżko i zaczęłam ryczeć jak mała dziewczynka, której rodzice nie chcieli kupić zabawki. Powodem mojego wylewu łez, był fakt, że dla mojego ojca liczyła się tylko praca i nie liczył się z moim zdaniem. Tak właśnie było tym razem. Mój tata dostał awans i musieliśmy wyprowadzić się do Londynu. Właśnie teraz kiedy miałam być w ostatniej klasie liceum, a później iść na studia  razem z Sophie, ale ona jak tylko dowiedziała się, że moja rodzina się wyprowadza pokłóciła się ze mną i już jakieś dwa tygodnie ze mną nie rozmawia. Mi też wcale nie było lekko z poczuciem, że ją zostawię tu w Polsce, a ja polecę do jakiegoś innego kraju w którym miałam mieszkać.  Postanowiłam zadzwonić do niej i się wygadać, miałam nadzieję, że już jej przeszło i ze mną porozmawia, pocieszy mnie. Już miałam nacisnąć zieloną słuchawkę, ale moja duma mi na to nie pozwoliła. Nawet nie zauważyłam  kiedy zasnęłam.  
________________________________________________________________
Cześć to  mój pierwszy blog z opowiadaniem o chłopcach z 1D. Mam nadzieję, że wam się podoba i zostawicie po sobie komentarz. 

6 komentarzy: