,, z perspektywy Nicoll”
Tydzień w Los Angeles minął mi szybko i bardzo przyjemnie. Z Dawidem spotykałam się codziennie. Po mimo, że dobrze czułam się w jego towarzystwie chłopak nie mógł liczyć na nic więcej z mojej strony jak przyjaźń.
-Nicoll gotowa jesteś? – usłyszałam głos mojego taty dobiegający z pokoju obok.
-Tak. – odpowiedziałam szybko i wrzuciłam swoją kosmetyczkę do walizki.
Tak to już dziś wracałam do domu. Od poniedziałku usiałam iść znowu do szkoły. Strasznie bałam się spotkania z nimi. Co prawda niby wszystko sobie wyjaśniliśmy i już jest ok. Nawet parę razy podczas pobytu w Los Angeles pisałam ze Stellą i Louis’em, ale wciąż boję się z nimi spotkać twarzą w twarz. Moje rozmyślania przerwał głos Davida.
-Hej Nicoll. – powiedział i mnie przytulił.
-Cześć. – odpowiedziałam i odwzajemniłam jego gest.
-Musisz już dziś wyjeżdżać?
-Też nie chcę, ale muszę. – odpowiedziałam.
-Nicoll pośpiesz się, bo się spóźnimy. – naszą rozmowę przerwał głos taty, który wszedł do mojego pokoju.
-Już, już – uśmiechnęłam się do niego co on odwzajemnił i wyszedł z pokoju.
-To ja nie będę cię zatrzymywał. – powiedział David.
-Ok., ale obiecaj mi, że będziemy utrzymywać naszą znajomość.
-No pewnie. – powiedział z uśmiechem na twarzy – Będę tęsknił. – przytulił mnie do siebie.
-Ja też.
Jeszcze chwile rozmawiałam z przyjacielem, po czym wyszliśmy ode mnie z pokoju. David wziął moją walizkę i pomógł mi ją zanieść na dół. Na dole czekała na nas taksówka, która miała odwieź nas na lotnisko. Ostatni raz pożegnałam się z Dawidem i wsiadłam do samochodu. Po chwili ruszyliśmy w drogę na lotnisko. Oczywiście nie obyło się bez korków, które trochę pokrzyżowały nasze plany. Na szczęście tata musiał to przewidzieć, że utkniemy w korkach, bo wyjechaliśmy wcześniej. Lot minął mi bardzo przyjemnie. Zresztą nic dziwnego, bo nie boje się latać samolotem wręcz przeciwnie. Przed lotniskiem czekała na nas mama i Blanka. Przywitaliśmy się i wsiedliśmy do samochodu, który zawiózł nas do domu.
*** następnego dnia ***
Obudziły mnie promienie słońca, które wpadły przez okno. Spojrzałam na zegarek stojący na szafce nocnej. Była 10:05. Nie chciało mi się już spać więc poszłam do łazienki. Tam odbyłam poranną toaletę. Zrobiłam lekki makijaż, który nie rzucał się w oczy. Rozczesałam włosy i spięłam je w niedbałego koka. Założyłam na siebie to ubranie i już byłam gotowa zejść na dół na śniadanie. W kuchni była tylko mama, która jak zwykle coś gotowała.
-Hej –przywitałam się.
-Hej córeczko- powiedziała mama i się uśmiechnęła co ja odwzajemniłam- co zjesz na śniadanie?
-Może płatki? – już nic nie odpowiedziała tylko zaczęła przygotowywać mi posiłek.
-Co zamierzasz dziś robić? – spytała podając mi płatki.
-Nie wiem. Może pójdę na zakupy- odpowiedziałam.
-Świetny pomysł. Ja z tatą idziemy dziś wieczorem do znajomych więc masz cały dom dla siebie.
-Ok., ale co z Blanką? – spytałam.
-Sąsiadka się nią zajmie. – powiedziała i wyszła z kuchni.
Ja dokończyłam jeść śniadanie i też wyszłam tylko, że do galerii handlowej. Chodziłam już z jakąś godzinę od jednego do drugiego sklepu. I co dziwne, bo jestem strasznie wybredna, ale miałam w ręku jakieś pięć torebek z zakupami. Usłyszałam dźwięk swojego telefonu oznajmiający, że przyszedł sms. Nie miałam wolnej ręki i nie mogłam odczytać treść. Nie daleko zobaczyłam ławkę. Poszłam w jej kierunku i postawiłam na niej zakupy. Kiedy wyciągałam telefon z torebki zobaczyłam przechodzącego obok mnie chłopaka, który wyglądał jak Zayn. Spojrzał się na mnie i poszedł w kierunku jakieś dziewczyny. Nie powiem, ale bardzo się zdziwiłam, żę nie powiedział nawet głupiego cześć. On po prostu mnie zignorował. Zachował się jakby mnie nie znał, a przecież nie tak dawno mówił że mu się podobam.
-Nicoll uspokój się! – mówiłam do siebie w myślach. – może to nie on, a nawet jeśli to może się zamyślił i ciebie nie zauważył. – moje przemyślenia przerwał dźwięk telefonu, który przypominał o nowej wiadomości.
Tydzień w Los Angeles minął mi szybko i bardzo przyjemnie. Z Dawidem spotykałam się codziennie. Po mimo, że dobrze czułam się w jego towarzystwie chłopak nie mógł liczyć na nic więcej z mojej strony jak przyjaźń.
-Nicoll gotowa jesteś? – usłyszałam głos mojego taty dobiegający z pokoju obok.
-Tak. – odpowiedziałam szybko i wrzuciłam swoją kosmetyczkę do walizki.
Tak to już dziś wracałam do domu. Od poniedziałku usiałam iść znowu do szkoły. Strasznie bałam się spotkania z nimi. Co prawda niby wszystko sobie wyjaśniliśmy i już jest ok. Nawet parę razy podczas pobytu w Los Angeles pisałam ze Stellą i Louis’em, ale wciąż boję się z nimi spotkać twarzą w twarz. Moje rozmyślania przerwał głos Davida.
-Hej Nicoll. – powiedział i mnie przytulił.
-Cześć. – odpowiedziałam i odwzajemniłam jego gest.
-Musisz już dziś wyjeżdżać?
-Też nie chcę, ale muszę. – odpowiedziałam.
-Nicoll pośpiesz się, bo się spóźnimy. – naszą rozmowę przerwał głos taty, który wszedł do mojego pokoju.
-Już, już – uśmiechnęłam się do niego co on odwzajemnił i wyszedł z pokoju.
-To ja nie będę cię zatrzymywał. – powiedział David.
-Ok., ale obiecaj mi, że będziemy utrzymywać naszą znajomość.
-No pewnie. – powiedział z uśmiechem na twarzy – Będę tęsknił. – przytulił mnie do siebie.
-Ja też.
Jeszcze chwile rozmawiałam z przyjacielem, po czym wyszliśmy ode mnie z pokoju. David wziął moją walizkę i pomógł mi ją zanieść na dół. Na dole czekała na nas taksówka, która miała odwieź nas na lotnisko. Ostatni raz pożegnałam się z Dawidem i wsiadłam do samochodu. Po chwili ruszyliśmy w drogę na lotnisko. Oczywiście nie obyło się bez korków, które trochę pokrzyżowały nasze plany. Na szczęście tata musiał to przewidzieć, że utkniemy w korkach, bo wyjechaliśmy wcześniej. Lot minął mi bardzo przyjemnie. Zresztą nic dziwnego, bo nie boje się latać samolotem wręcz przeciwnie. Przed lotniskiem czekała na nas mama i Blanka. Przywitaliśmy się i wsiedliśmy do samochodu, który zawiózł nas do domu.
*** następnego dnia ***
Obudziły mnie promienie słońca, które wpadły przez okno. Spojrzałam na zegarek stojący na szafce nocnej. Była 10:05. Nie chciało mi się już spać więc poszłam do łazienki. Tam odbyłam poranną toaletę. Zrobiłam lekki makijaż, który nie rzucał się w oczy. Rozczesałam włosy i spięłam je w niedbałego koka. Założyłam na siebie to ubranie i już byłam gotowa zejść na dół na śniadanie. W kuchni była tylko mama, która jak zwykle coś gotowała.
-Hej –przywitałam się.
-Hej córeczko- powiedziała mama i się uśmiechnęła co ja odwzajemniłam- co zjesz na śniadanie?
-Może płatki? – już nic nie odpowiedziała tylko zaczęła przygotowywać mi posiłek.
-Co zamierzasz dziś robić? – spytała podając mi płatki.
-Nie wiem. Może pójdę na zakupy- odpowiedziałam.
-Świetny pomysł. Ja z tatą idziemy dziś wieczorem do znajomych więc masz cały dom dla siebie.
-Ok., ale co z Blanką? – spytałam.
-Sąsiadka się nią zajmie. – powiedziała i wyszła z kuchni.
Ja dokończyłam jeść śniadanie i też wyszłam tylko, że do galerii handlowej. Chodziłam już z jakąś godzinę od jednego do drugiego sklepu. I co dziwne, bo jestem strasznie wybredna, ale miałam w ręku jakieś pięć torebek z zakupami. Usłyszałam dźwięk swojego telefonu oznajmiający, że przyszedł sms. Nie miałam wolnej ręki i nie mogłam odczytać treść. Nie daleko zobaczyłam ławkę. Poszłam w jej kierunku i postawiłam na niej zakupy. Kiedy wyciągałam telefon z torebki zobaczyłam przechodzącego obok mnie chłopaka, który wyglądał jak Zayn. Spojrzał się na mnie i poszedł w kierunku jakieś dziewczyny. Nie powiem, ale bardzo się zdziwiłam, żę nie powiedział nawet głupiego cześć. On po prostu mnie zignorował. Zachował się jakby mnie nie znał, a przecież nie tak dawno mówił że mu się podobam.
-Nicoll uspokój się! – mówiłam do siebie w myślach. – może to nie on, a nawet jeśli to może się zamyślił i ciebie nie zauważył. – moje przemyślenia przerwał dźwięk telefonu, który przypominał o nowej wiadomości.
,,Hej słyszałam, że jesteś już w Londynie. Może spotkamy się dziś? ”
Tak wiadomość od Stelli, ale skąd ona wiedziała, że już wróciłam. Przecież nic jej nie wspominałam kiedy wracam. Czyli jednak to był Zayn i poznał mnie. To on musiał jej powiedzieć, że mnie widział. Dobra Nicoll przestań i odpisz. – znowu mówiłam do siebie w myślach. Coraz częściej mi się to zdarza.
,,Cześć tak już wróciłam. I możemy się spotkać tylko gdzie i o której? ”
Nie zdążyłam odłożyć telefonu do torebki, bo już dostałam odpowiedź.
,,Może u nas? Zrobimy sobie maraton filmowy i zostaniesz na noc?”
Chwilę się zastanawiałam co odpisać. Sama nie wiedziałam czy chce iść do nich do domu przecież to oznaczałoby spotkanie z Zayn’em, a on raczej dziś pokazał, że nie ma ochoty kontynuować znajomości ze mną.
,,Sama nie wiem czy to dobry pomysł. Nie lepiej spotkać się np. na kawie czy
coś? "
,,Nie daj się dłużej prosić i przyjedź do nas o 19 :) proszę "
Już chciałam jej odpisać i powiedzieć o sytuacji jaka zaszła dziś z Zayn’em, ale na ekranie telefonu pokazała się nowa wiadomość. Szybko ją otworzyłam, bo była od Stelli.
,,O Zayn’a się nie martw. Nie będzie go wychodzi gdzieś ze znajomymi”
I kolejne zdziwienie ona chyba czyta mi w myślach. Zaśmiałam się sama do siebie i odpisałam, że jednak przyjdę. Było już po 15, więc zamówiłam taksówkę i pojechałam do domu. Rodzice musieli już wyjść, bo nikogo nie było. Weszłam do kuchni, bo byłam strasznie głodna. Podeszłam do lodówki i już miałam ją otwierać kiedy moim oczom ukazała się karteczka przyklejona do niej.
,, Na kuchence masz zupę. Odgrzej ją i możesz zjeść. Mama”
Spojrzałam w drugim kierunku i faktycznie na kuchence stał garnek z zupą. Odgrzałam ja i zjadłam. Następnie poszłam do siebie do pokoju i włączyłam laptopa. Może to i dziwne, ale nie było nic ciekawego więc go wyłączyłam i poszłam się szykować na spotkanie ze Stellą. Wzięłam szybki prysznic, zrobiłam lekki makijaż, włosy rozczesałam i związałam w kucyka. Założyłam to i zeszłam na dół zamówić taksówkę. Po nie całych 15 minutach samochód stał już przed domem. Zamknęłam drzwi i wsiadłam do taksówki. Podjechaliśmy jeszcze pod market i kupiłam różne przekąski i picie. Po zrobieniu zakupów, które pewnie i tak skonsumuje sam Niall pojechaliśmy pod dom Stelli i chłopaków. Zapłaciłam kierowcy i wzięłam torby z zakupami i poszłam w stronę drzwi wejściowych, które otworzył mi uśmiechnięty Niall. Przywitaliśmy się i chłopak wziął ode mnie torby i poszedł w kierunku kuchni, a ja stałam w miejscu. Po chwili na dół zeszli wszyscy oprócz Zayn’a i zaczęli mnie witać i tulić. Po pięciu godzinnym maratonie filmowym, każdy poszedł do siebie do pokoju spać. Ja miałam spać w pokoju Stelli. Dziewczyna bardzo szybko usnęła, czego jej zazdroszczę, bo ja nie mogłam zasnąć. Przekręcałam się z boku na bok jednak to nic nie dało. Na dodatek zaschło mi w gardle i musiałam zejść na dół do kuchni. Siedziałam przy blacie kuchennym i piłam wodę, kiedy usłyszałam kroki. Po chwili w kuchni zobaczyłam Zayn’a.
______________________________________________________
No więc tak w tym rozdziale miało się dużo dziać. Jednak nie mogłam więcej napisać, bo rozdział byłby zbyt długi. Mam nadzieję, że mi wybaczycie. W ramach wynagrodzenia macie spotkanie Nicoll i Zayn’a. Wakacje już się skończyły i trzeba iść do szkoły. Mi się strasznie nie chce, ale chyba każdy tak ma xD Z tego powodu, że zaczyna się szkoła rozdziały będą dodawane w sobotę lub w niedzielę, ale tylko jeżeli będzie określona liczba komentarzy. J
A więc do następnego, który pojawi się po 12-13 komentarzach J
P.S przepraszam za błędy. ;)
Świetny ! <3
OdpowiedzUsuńomomom! w takim momencie urwane... pozostaje tylko czekać;p
OdpowiedzUsuń/z
Super dawaj następy!
OdpowiedzUsuńI rób długie xd
Nie ważne czy za długie czy co mają być takie xd
huehuehue :D Boskiii :D Mogą być dłuższe mi o nie przeszkadza xD
OdpowiedzUsuńdodawaj długie, ten jest świetny ; )
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :D
OdpowiedzUsuńOoo cud, miód i orzeszki <33 pisz daleeee mój murzynie! *.*
OdpowiedzUsuńPisz dalej :D Super rozdział :)
OdpowiedzUsuńJa chcę już Zayn<3<3<3Proszę no!!!!;**
OdpowiedzUsuńSwietny rozdzial :) nie moge sie doczekac next :D
OdpowiedzUsuńW końcu będzie rozmowa z Zaynem! Nie moge sie doczekać! Suuper rozdział! ;3
OdpowiedzUsuńŚwietne nie mogę się doczekać następnego:D
OdpowiedzUsuń